Dbanie o zdrowie tylko pozornie wydaje się łatwe. Skompletowanie zbilansowanych posiłków (w skali dnia i tygodnia), wygospodarowanie czasu na sport, relaks, na rozwój umysłowy i na uprawianie pasji, powstrzymywanie się od używek, rezygnacja ze złych nawyków – nic dziwnego, że na ten temat powstają setki książek i prac naukowych. Na dodatek lekarze, dietetycy, trenerzy, a nawet guru różnych prądów filozoficznych, mocno różnią się w poglądach. 7 posiłków dziennie czy post przez 16 godzin na dobę? Siłownia czy aktywność na świeżym powietrzu? Spanie 8 godzin do razu czy raczej kilka krótszych power naps w ciągu doby? Do najciekawszych nowych prądów należy biohacking. Na czym polega i czy każdy może sobie na niego pozwolić? 

Biohacking – co to jest i skąd się wzięło?

Termin biohacking to pojęcie wyrosłe na gruncie body hackingu. Body hacking to termin obszerniejszy – zawiera wszystkie sposoby zwiększania możliwości swojego ciała, zarówno metodami naturalnymi, jak i z zastosowaniem osiągnięć medycyny estetycznej, transplantologii, a nawet technologii i informatyki. Ponieważ w większości krajów zaawansowany body hacking jest nielegalny, jego zwolennicy (nazywający siebie grinderami), często sami projektują, wykonują, a następnie na własnych ciałach testują swoje wynalazki. Biohacking ogranicza się do zastosowania rozwiązań związanych ze zdrowym stylem życia, a zwłaszcza ze świadomą dietą.

- Chcę biohacking! - Mamy biohacking w domu

Body hacking kojarzy się przede wszystkim z multimilionerami, obsesyjnie próbującymi uzyskać nieśmiertelność lub przynajmniej wydłużyć sobie życie o dziesiątki, a może i setki lat. Tymczasem biohacking jest dostępny właściwie dla każdego z nas. Polega on na stosowaniu zbilansowanej diety, wzbogaconej o witaminy i minerały, a także o różnego typu superfoods. Co możesz jeść i przyjmować doustnie, aby samodzielnie poprawić swoje zdrowie?

CBD – superśrodek na poprawę jakości życia

Jeśli konopie kojarzą ci się tylko z popalanymi w ukryciu jointami z THC, to jesteś mocno do tyłu. Dzięki umiejętności pozbawiania tych roślin ich psychoaktywnych właściwości, nauczyliśmy się pozyskiwać prawdziwy skarb – CBD, czyli kannabidiol. Trudno znaleźć taką część ciała, na którą ta substancja nie działałaby dobroczynnie. Najlepsze efekty osiągniesz stosując codziennie skoncentrowane olejki CBD. Oczywiście palenie suszu też jest wskazane (a jeszcze bardziej wapowanie, dzięki któremu nie wdychasz szkodliwych związków powstających w procesie utleniania).

Grzyby – które mogą służyć do biohackingu?

Cały odłam biohackingu poświęcony jest magicznym mocom grzybów. Tam, gdzie jest to legalne, biohackerzy chętnie eksperymentują z mikrodawkowaniem grzybów psylocybinowych (a także z innymi substancjami wywołującymi odmienne stany świadomości, takimi jak LSD czy ayahuaska). Ale to wcale nie oznacza, że grzybiarski biohacking jest u nas niedostępny. Gatunki takie jak chaga (błyskoporek podkorowy), reishi (lakownica żółtawa), Lion’s Mane (soplówka jeżowata) czy cordyceps (maczużnik) wspierają układ oddechowy, krwionośny, trawienny, nerwowy i immunologiczny, działają antyoksydacyjnie, poprawiają nastrój, funkcje poznawcze i wytrzymałość, redukują stres a nawet podnoszą libido.

Adaptogeny – nowe odkrycie biohackingu

Od kilku lat również w Polsce karierę robią adaptogeny. To rośliny i zioła wpływające pozytywnie na mózg i układ nerwowy, a także podnoszące odporność. Włączenie ich do swojej diety pozwala na zachowanie równowagi emocjonalnej i zdecydowanie ułatwia mierzenie się z problemami dnia codziennego. Dostępne u nas adaptogeny to m.in. żeń-szeń, ashwaganda, różeniec górski czy korzeń maca.

Superfoods – do mózgu przez jelita

Jeśli na poważnie myślisz o biohackingu, zacznij od przygotowania swoich posiłków. Powinny one być jak najbardziej naturalne – tj. z lokalnych plantacji czy hodowli, z nieprzetworzonych surowców. Do świeżych, wolnych od wspomagaczy warzyw, owoców, zbóż, ryb, mięs i nabiału (w zależności od diety), dorzuć również superfoods – czyli pożywienie charakteryzujące się wyjątkowo licznymi korzyściami dla zdrowia. W tej obszernej kategorii znaleźć można m.in. algi morskie, kurkuma, jagody goji, imbir, goździki, chia, awokado, jarmuż, aloes czy pierzga.

Biohacking zdążył obrosnąć w liczne narracje sytuujące go raczej po stronie filmów science-fiction, niż realnych strategii wspierania swojego zdrowia. Rzeczywiście, czasami wyłuskanie z tysięcy pomysłów tych rzeczywiście pomocnych, bywa skomplikowane. Czy przyszłość należy do ludzi-cyborgów, co tydzień fundujących sobie transfuzje z własnego osocza, wzbogaconego nanoprocesorami? Być może, ale na co dzień lepiej skorzystać z bardziej sprawdzonych i łagodniejszych form biohackingu, koncentrując się na zdrowej diecie, suplementach, aktywności fizycznej i łapaniu worl-life ballance (tak, to trudne, ale warto próbować). 

https://shilla.pl/blog/strzodowie-okulistyka-dobierz-okulary-dla-siebie