Korektor pod oczy to nie jest zwykły kosmetyk do makijażu, to Twój najwierniejszy sojusznik w walce o wizerunek wypoczętej, promiennej kobiety, którą przecież jesteś w środku. To produkt, który ma moc cofania czasu i wymazywania skutków nieprzespanych nocy, stresu czy genetycznych uwarunkowań, na które przecież nie masz wpływu. Jednak relacja z korektorem bywa trudna. Z pewnością zdarzyło Ci się kupić produkt, który zamiast pomagać, wchodził w załamania skóry, podkreślał zmarszczki, o których istnieniu nie miałaś pojęcia, lub tworzył pod oczami nienaturalną, jasną plamę, dając efekt odwrotny do zamierzonego. Kluczem do sukcesu nie jest posiadanie najdroższego produktu na rynku, ale zrozumienie, czego tak naprawdę potrzebuje Twoja delikatna skóra i jak operować kolorem oraz światłem, by wydobyć ze swojego spojrzenia to, co najpiękniejsze. Makijaż nie powinien być maską, za którą się ukrywasz, ale sposobem na to, byś patrząc w lustro, mogła uśmiechnąć się do samej siebie z prawdziwą czułością i akceptacją.

Sekret tkwi w kolorze, czyli jak uniknąć efektu odwrotnej pandy

Wybór odpowiedniego odcienia korektora to moment, w którym najczęściej popełniamy błąd, kierując się intuicją, która w tym przypadku bywa zwodnicza. Prawdopodobnie wielokrotnie słyszałaś radę, by wybierać korektor o ton lub dwa jaśniejszy od podkładu. Choć w teorii brzmi to rozsądnie, w praktyce często kończy się to uzyskaniem szarych, ziemistych plam pod oczami lub nienaturalnie białych okręgów, które w branży nazywamy efektem odwrotnej pandy. Musisz pamiętać, że cienie pod oczami to nic innego jak prześwitujące naczynka krwionośne lub nagromadzony pigment, które mają konkretny kolor. Najczęściej jest to fiolet, błękit lub brąz. Jeśli nałożysz na nie po prostu jasny beż, te ciemne tony przebiją przez niego, tworząc brudną szarość. Dlatego Twoim celem jest neutralizacja, a nie tylko rozjaśnianie. Tutaj z pomocą przychodzi prosta teoria kolorów, która uratuje Twój makijaż. Sprawdź produkty na: https://puderikrem.pl/k/korektory-pod-oczy.

Spójrz dokładnie na swoje cienie w świetle dziennym. Jeśli widzisz tam przewagę fioletu lub błękitu, co jest najczęstszym przypadkiem przy jasnych karnacjach, Twoim przyjacielem będą korektory o tonach brzoskwiniowych, łososiowych, a nawet delikatnie pomarańczowych. Te ciepłe barwy mają niezwykłą moc "kasowania" chłodnych zasinień. Dopiero gdy zneutralizujesz ten ciemny pigment, możesz pomyśleć o rozświetleniu okolicy oka. Z kolei jeśli Twoje cienie wpadają w brązy lub oliwkowe tony, szukaj korektorów z żółtym pigmentem, który pięknie ociepli spojrzenie i wyrówna koloryt. 

Rytuał nakładania, który zmienia zasady gry

Nawet najlepiej dobrany kolorystycznie produkt nie spełni swojej roli, jeśli zostanie nałożony niedbale lub na nieprzygotowaną skórę. Aplikacja korektora powinna być dla Ciebie chwilą uważności, małym rytuałem, który wykonujesz z delikatnością godną najwrażliwszej partii Twojej twarzy. Wszystko zaczyna się jeszcze przed otwarciem tubki z pigmentem. Podstawą jest nawilżenie. Wyobraź sobie, że próbujesz nałożyć farbę na wysuszone, popękane płótno – efekt nigdy nie będzie gładki. Dlatego zawsze, absolutnie zawsze, zacznij od wklepania lekkiego, ale treściwego kremu pod oczy. Daj mu chwilę, by się wchłonął, by skóra stała się elastyczna i napita. Dopiero wtedy sięgnij po korektor. Najważniejszą zasadą, którą musisz wdrożyć w życie, jest umiar. Często wydaje nam się, że im więcej produktu nałożymy, tym lepsze krycie uzyskamy, ale w przypadku okolicy oka jest dokładnie odwrotnie. Nadmiar produktu nie ma gdzie się podziać, więc zbierze się w załamaniach i stworzy nieestetyczne warstwy.

Nałóż niewielką kropkę produktu w wewnętrznym kąciku oka, gdzie cień jest zazwyczaj najciemniejszy, oraz odrobinę przy zewnętrznym kąciku, co optycznie uniesie oko i zadziała jak mini-lifting. A teraz odłóż pędzle i gąbeczki. Twoim najlepszym narzędziem jest opuszek palca serdecznego. Dlaczego akurat ten? Ponieważ ma najmniejszą siłę nacisku, co chroni delikatną skórę przed rozciąganiem, a dodatkowo ciepło Twojego ciała sprawia, że produkt delikatnie się topi, idealnie wtapiając się w strukturę naskórka.